2012
Winiarnia z 1927 roku okazała się tego wieczoru wspaniałą cukiernią. Jeśli komuś coś nie zaczytagrało, to i tak nie stracił. W cenie biletu śliwkowe ciacho na kruchym cieście z bezą na czubku i szarlotka trzymały najwyższy poziom artystyczny.
Młodzi i pracowici gospodarze Willi okazali nadzwyczajną gościnność i dbałość o nasze logistyczne potrzeby i właściwy Diabłowi nastrój. Życzymy im przede wszystkim ciepła, gdy zima położy swą czapę na tym odradzającym się dopiero budynku.
fot. Sówka
fot. Piotr Łyczkowski
fot. Monika Koblak
fot. Kinga Janicka
Diabeł jest wszędzie, wiadomo. Ale Maria i Magdalena spędzają wakacje tylko w Juracie w Kossakówce, która istnieje do dziś i zachowała dawną nazwę. I o tym wszystkim opowiadaliśmy przez dwa dni z rzędu w Sopocie. Szum i widok morza tworzył naturalną scenerię.
fot. Monika Koblak
„Chcę więcej! Żądam!’
Kinga Janicka
„Byłam, słuchałam..... i czuję niedosyt. Też chcę więcej!”
Katarzyna Kolwas
Chciałbym wspomnieć o niezwykle życzliwej postawie gospodarza Ukrytego Miasta Mariusza. Czuliśmy się u niego znakomicie.
Czytagraliśmy charytatywnie.
Udało nam się zebrać kilkaset złotych na rehabilitację dziewczynki, która uległa wypadkowi samochodowemu.
Zostaliśmy zrecenzowani w gdansktown.pl. Można przeczytać tutaj…
A więc zaczyna się spełniać moje marzenie o słuchowiskach realizowanych na żywo przed publicznością.
Do pierwszego spektaklu zaprosiłem aktorkę Kingę Kosik. Zaczynamy tekstem „Diabeł” na podstawie opowiadania Mariny Cwietajewej. Proza to forma niezbyt częsta w dorobku poetki, ale nie mniej poetycka od jej wierszy: pełna urzekających metafor, ujawniająca jak niekonwencjonalnie Marina, będąc dzieckiem, postrzegała sens, główne symbole i rytuały religijne, wbrew oczekiwaniom dorosłych, którzy zdają się mieć te kwestie ułożone jeśli nie wręcz uproszczone.
Pierwszy spektakl zagramy w Ukrytym Mieście, czyli nowej księgokawiarni na Noakowskiego w Warszawie. Czy może być lepsze miejsce niż w otoczeniu książek?
Jak przystało na prawdziwą objazdową trupę teatralną ruszamy w trasę: jeszcze tego lata do Gdańska i Sopotu. A potem zobaczymy, co dalej – oby jak najdalej. Niszowość tego kameralnego projektu nie zapowiada spektakularnych sukcesów. Ale mam nadzieję na większą lub mniejszą przygodę, pracę i spotkania z fajnymi ludźmi, literaturą, teatrem, muzyką i tajemnicą sztuki.